Kajakiem po rzece Zrmanja
Jest 24 lipca 2013 roku jesteśmy na wczasach w miejscowości Sukosan, wcześnie rano pakujemy się i wyjeżdżamy w kierunku miasteczka Obrovac to nasz cel podróży i miejsce początku naszego spływu kajakowego po rzece Zrmanja, którą znamy z poprzedniego roku gdzie uczestniczyliśmy w zorganizowanym raftingu kajakowym.
Tym razem plan jest taki: pojedziemy do miejscowości Maslenica (tam zostawimy jeden samochód), następnie udamy się do Obrovac, gdzie zaparkujemy resztę naszych pojazdów, zwodujemy kajaki i popłyniemy w dół rzeki, aż do ujścia z Novigradsko More, później kilka kilometrów wzdłuż linii brzegowej do Maslenicy i stamtąd powrót do domu. Taki był plan, a jak to wyglądało naprawdę, zapraszam do przeczytania tej emocjonującej relacji.
Wyjechaliśmy z Sukosan wcześnie rano, ruchu na drodze żadnego. Po drodze oczywiście nastąpiła mała wpadka GPS poprowadził nas gdzie indziej, więc po korekcie, dojechaliśmy do Maslenicy i przy plaży miejskiej zostawiliśmy jeden samochód. Plan był trochę inny samochód mieliśmy zostawić jak najbliżej ujścia rzeki Zrmanja, ale niestety nie znaleźliśmy drogi dojazdowej (na Google Maps wyglądało to trochę inaczej).
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do miejscowości Obrovac, gdzie zaparkowaliśmy nasze bryczki (już wcześniej studiując mapy satelitarne w Google Maps znalazłem fajne miejsce na parking i faktycznie moje planowanie na coś się przydało).
Rozpoczęliśmy wyładunek sprzętu i przygotowanie do wyprawy.
Po napompowaniu kajaków, wodujemy je i rozmieszczamy się w pary oraz w trójki (dwa kajaki trzyosobowe modele Hudson amerykańskiej firmy Sevlor). Jak to wyglądało:
- 1 kajak model Hudson załoga Adam, Ola i ich córka Julia
- 2 kajak model Hudson załoga Wojtek, Szymon bratanek mojej żony, Kasia moja żona)
- 3 kajak model Adventure załoga moja starsza córcia Karolina, Tomek mój znajomy, a szwagier Wojtka
- 4 kajak model Yukon załoga ja i moja młodsza córcia Ola
Wszystkie kajaki to sprawdzone amerykańskie SEVLORY POLECAM !!!. A więc w drogę, nurt jest leciwy, ale co najdziwniejsze wydaje nam się, że płyniemy pod prąd, woda jest słona, a przecież rzeka Zrmanja jest słodkowodna. Po kilku kilometrach kiedy mijaliśmy inne spływy, płynące w kierunku Obrovac zdaliśmy sobie sprawę, że zamiast z prądem będziemy wiosłować pod prąd, czyli czeka nas dużo większy wysiłek niż zakładaliśmy i to był mój pierwszy błąd planowania. Ta rzeka jest tak ukształtowana, że prądy z Novigradsko More są silniejsze od prądów Zrmanji i stąd ten problem. Pamiętajcie o tym gdybyście chcieli powtórzyć nasz spływ.
Na początku było trochę nudnawo, krajobraz taki sobie, ruch na rzece spory (statki wycieczkowe i łodzie motorowe) dlatego musieliśmy uważać i cały czas trzymać się prawej strony rzeki.
Na chwilę dobiliśmy do brzegu na mały postój, krótki odpoczynek, siusianie, jedzenie i te sprawy.
Po przerwie wyruszamy dalej, w miarę upływu czasu i dystansu robi się coraz ciekawiej, powoli wpływamy do kanionu Rzeki Zrmanja, który znamy z widzenia, krajobraz się zmienia, rzeka robi się szersza, prąd staje się silniejszy.
Zatrzymujemy się na chwilkę, aby wszyscy uczestnicy dołączyli do grupy (trochę rozciągnęliśmy się po rzece).
Czy pamiętacie to miejsce ? (dwa zdjęcia niżej) to punkt widokowy zwany Pueblo Plato byłem tam w 2012 roku, tylko wtedy patrzyłem na rzekę z góry. Fajne miejsce polecam je do zwiedzenia (śladami Winnetou).
A tak wyglądało miejsce naszego postoju widok z góry (Chorwacja 2012 rok).
Ruszamy dalej, a właściwie płyniemy dalej, nurt tak jak wspomniałem wcześniej był coraz silniejszy, ciężko nam się wiosłowało i jeszcze ten wiatr, wiejący nam w twarz, który tylko utrudniał. No cóż pech planowania.
Płyniemy i płyniemy, jesteśmy już coraz bardziej zmęczeni, wszystko się sprzysięgło przeciwko nam, wiatr, prąd, wysoka temperatura i słona woda, choć płynęliśmy w rzece, nawet specjalnie kąpać nam się nie chciało, choć ja nie narzekałem, kilka razy wskoczyłem do wody.
W końcu dopływamy do ujścia Rzeki Zrmanja, jesteśmy już mocno zmęczeni, a jeszcze nie wiemy, że najgorsze przed nami.
Płyniemy wzdłuż linii brzegowej do miasteczka Maslenica, a Novigradsko More przywitało nas wysoką falą (oczywiście dla Nas wysoka falą). Płyniemy pod falę i pod wiatr, ciężko jak cholera, rozciągamy się, pierwsza załoga to Adam z żoną i córką, później ja i cała reszta, niestety ciężko mi się odwracać, bo zaraz fale i wiatr obracają mój kajak. Obrałem tempo zacisnąłem wargi (niestety w tym kajaku byłem jedyną siłą napędową, moja córcia zmęczona wrażeniami usnęła w kajaku) no i pogoniłem, w końcu dogoniłem kajak Adama, wyprzedziłem go i dotarłem jako pierwszy do brzegu w Maslenicy, a po chwili Adam z rodziną.
W oczekiwaniu na resztę towarzystwa zająłem się kajakiem, wyciągnąłem go na brzeg i zacząłem go suszyć. Po kilku minutach dopłynęła reszta towarzystwa, a po odpoczynku nasi kierowcy pojechali do Obrovca po resztę naszych pojazdów. I tak zakończyła się nasza wyprawa po Rzece Zrmanja.
Najgorszy odcinek to spływ od ujścia rzeki do miasteczka Maslenica więc trzeba to brać pod uwagę, teraz zaplanowałbym tą wycieczkę inaczej, odwrotnie niż to zrobiliśmy czyli od Maslenicy do Obrovca, byłoby dużo łatwiej.
Zapraszam do galerii zdjęć z tego spływu zobaczycie tam dużo więcej widoków.
Boże jakie piękne widoki. Jestem w szoku! Ja natomiast pływam z organizatorem SZOT po Rospudzie i Litwie, ale chyba w te lato warto ruszyć bardziej w Europę. Świetny blog i dodałem do ulubionych 🙂
Piękne widoki, uwielbiam pływać kajakiem. Dotychczas pływałam jedynie po jeziorach ale na rzekę kiedyś też się wybiorę.
Bezcenny dla nas wpis 🙂 właśnie się wybieramy z kajakiem w te okolice.