Wyprawa na szczyt Sveti Jure – Chorwacja
Chorwacja – 3 sierpnia 2011 roku, decyzję podjeliśmy już wcześniej – zdobywamy pieszo jeden z najwyższych szczytów Chorwacji (drugi co do wysokości), leżący w masywie BIOKOVO – Sveti JURE (Góra Świętego Jerzego) 1762 m.n.p.m. Masyw Biokovo położony jest w środkowej części wybrzeża dalmatyńskiego i stanowi część Gór Dynarskich, które obok Velebitu dochodzą do morza, to niesamowite jak niewielka odległość dzieli szczyty tego masywu od Adriatyku (w linii prostej szczyt Sv. Jure jest oddalony o zaledwie 5,5 km od morza). Informacyjnie najwyższym szczytem Chorwacji jest Vrh Dinare (Dinara, Sinjal) 1830 m. n. p. m., ale jak gdzieś przeczytałem najwyższym punktem w Chorwacji jest wierzchołek telewizyjnego masztu zamontowanego na Sveti Jure.
Na szczyt prowadzi kilka szlaków pieszych i asfaltowa droga "Biokovo Road" (najwyżej położona droga w Chorwacji Makarska – Tučepi – Staza – Sveti Jure), ale prawda jest taka co to za trudność wjazdu samochodem, no może dla kierowcy, bo sama końcówka to wąska (w wielu miejscach na jeden samochód, ale co 200-300 m są zatoczki mijanki), kręta droga, liczne serpentyny i ekspozycje, my jednak postanowiliśmy zdobyć szczyt idąc pieszo z Makarskiej
Nasza piesza wycieczka (Makarska – Makar – Vosac- Sveti Jure) jest zaliczana do trudnych i bardzo trudnych z uwagi na przewyższenia wynoszące 1000 i więcej metrów, 40 stopniowe upały i czas wycieczki około 11-13 godzin.
O piątej rano ja i mój przyjaciel Adam wyruszamy samochodem z Rogoźnicy (moja relacja z pobytu w Rogoźnicy na forum cro.pl pod tym linkiem: http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=34587), jest wcześnie rano, więc na drodze ruch znikomy, w Splicie złapał nas fotoradar i kliknął zdjęcie, pech. Za Omisiem trafiliśmy na ciężarówkę załadowaną drzewem i przez kilka kilometrów (zakazy i serpentyny) wlekliśmy się za nią. No ale w końcu udało się ją wyprzedzić (taki to urok Magistrali Adriatyckiej).
Do Makarskiej dotarliśmy około 6 rano, podjechaliśmy trochę do góry i niedaleko cmentarzyka i małego kościółka zostawiliśmy samochód. Przebrani w stosowne obuwie i ubiór (przynajmniej ja bo Adam miał tylko addidasy do biegania), zaopatrzeni w dużą ilość wody mineralnej (w sumie mieliśmy 8 litrów + jakieś napoje izotoniczne) udaliśmy się szlakiem w góry jest godzina 6:08.
Te początkowe 1000 metrów przewyższenia pokonywało się ciężko, ale w dobrych warunkach, cały czas do góry w cieniu i temperaturze około dwudziestu kilku stopni, ludzi na szlaku zero.
Powoli i mozolnie pniemy się w górę, przechodząc przez gaje, gaiki, laski liściasto-iglaste. Zdobywamy wysokość, dobrze, że jest chłodno i idziemy w cieniu, słońce jest za górą także do 12 mamy luzik. Po wyjściu z lasku droga jest bardzo męcząca, trzeba bardzo uważać, żeby nie pojechać z kamieniami w dół. W końcu docieramy na przełęcz Makar, tam trochę dłuższy postój i rozkosz dla ciała i ducha, te 1000 metrów przewyższenia (wysokości) dały możliwość oglądania przepięknych widoków, panoram z perspektywy lotu ptaka (w oddali Wyspy Brac, Hvar, Korcula, Vis, Mljet, półwysep Peljesac) to od strony morza, a z drugiej strony masyw Biokovo z charakterystyczną kopułą Sveti Jure, nie sposób go nie zauważyć.
Idziemy dalej, po drodze wchodzimy na szczyt Vošac 1411 m.n.p.m. Mijamy ruiny spalonego schroniska i za chwilę docieramy na szczyt gdzie trwają prace remontowe albo budowlane przy nowym albo starym schronisku, nowym to na wyrost powiedziane, chyba to było stare schronisko i pozamykane. Na szczycie jesteśmy sami, widoki przepiękne. W oddali widać Jurka, patrząc bardziej na lewo Sveti Illja. Za mną widok na Makarską Rivierę przepiękny.
Schodzimy z Vosaca na dół ścieżką poza szlakową, po chwili docieramy do zabudowań gdzie spotykamy dwóch chorwackich turystów, od nich pożyczam na chwilę dobrej jakości mapę masywu Biokova (niestety tego mi brakowało, na dole w Makarskiej wszystko było jeszcze pozamykane) i po wymianie kilku zdań ruszamy dalej.
Idąc cały czas szlakiem mieliśmy widok na górę Sveti Jure, która była tak blisko, tak przynajmniej nam się wydawało, po drodze mijamy jakieś ogródki warzywne, dziwne co, na takiej wysokości, ale sprawa się wyjaśniła później.
Cały czas idziemy w kierunku szczytu Sveti Jure, droga nie jest ciężka, ale męcząca, upał niesamowity, temperatura koło 30 C w cieniu, cały czas idzie się po kamieniach, lekko i średnio pod górę, tam nie ma już takiego przewyższenia jak z Makarskiej, ale trzeba bardzo uważać, żeby nie zwichnąć kostki, dobrze że miałem kijki, dodatkowa podpora to jest dobra rzecz na tym szlaku. Co do szlaków nie są tak dobrze oznakowane jak nasze polskie, ale nie było z nimi problemu przynajmniej w tej części masywu Biokovo.
Na szlaku pusto, po drodze mijamy tylko zaskoczone kozice, pić, pić kurcze wody nam ubywa, mamy tylko nadzieję, że na szczycie będzie bar, marzę o zimnym piwku i ta myśl cały czas mi towarzyszy. Pot leje się z nas w niesamowitych ilościach, koszulka, czapka, spodenki wszystko mokre.
Po raz kolejny stajemy się ofiarami złudzenia odległości w górach, najpierw kiedy zeszliśmy z Vosaca wydawało nam się, że Jurek jest tak blisko, później kilkakrotnie widzieliśmy szczyt i wydawało nam się, że to już za tą górką, niestety to tylko złudzenie. W każdym bądź razie dochodzimy do asfaltowej drogi, ludzie jadący samochodami robią nam zdjęcia, filmują patrzą na nas jak na kosmitów, w sumie im się nie dziwię, temperatura 30 stopni w cieniu, a my zamiast pławić się w Adriatyku to wspinamy się w góry pieszo – wariaci !!!
Tak jak pisałem wcześniej doszliśmy do asfaltowej, krętej drogi, niestety w tym miejscu oznaczenie szlaku jest fatalne, my poszliśmy do góry drogą, ale szlak idzie gdzie indziej (ustaliliśmy to dopiero w drodze powrotnej) tzn. trzeba pójść w dół w prawo drogą asfaltową i po około 500-800 m jest odbicie szlaku ostro pod górę w lewo na sam wierzchołek Sveti Jure (podejście masakra), w sumie to nie żałuję, że wybraliśmy wariant drogą asfaltową, nogi i płuca nam trochę odpoczęły. Generalnie dopiero teraz jak wyszliśmy na drogę to zobaczyliśmy jak wielka jest kopuła szczytu, mnie to przypominało wejście na naszą polską Śnieżkę. Podejście na sam szczyt zajeło nam około 15-20 minut tak mi się przynajmniej wydawało.
Sveti Jure – przed samym szczytem niewielki parking na samochody, jest tam osoba, która pilnuje wjazdów i wyjazdów, sprawdza czasy pobytu, w sumie nie dziwię się takiemu podejściu, a wierzcie mi ruch samochodowy był spory, i naszych rodaków też spotkaliśmy. Nazwa tego szczytu wywodzi się od kapliczki Św. Jerzego, która znajdowała się na nim prawdopodobnie od 1646 r.do 1964 r. Później ją przeniesiono niżej, a w to miejsce wybudowano wieżę telewizyjną.
I teraz najlepsze podchodzimy do stacji i zatrzymuje nas strażniczka informując, iż dalej przejścia nie ma, że jest to strefa zamknięta. Zrozumieliśmy i grzecznie pytamy, czy można gdzieś zakupić i napić się zimnego piwka, o niczym innym w tym czasie bardziej nie marzyłem, niestety miła i przesympatyczna Pani po angielsku poinformowała nas z uśmiechem, że też by się chętnie napiła, ale niestety z braku sklepu czy baru sprawa była niewykonalna. No i klops, na szczycie odpoczeliśmy, posililiśmy się, porobiliśmy zdjęcia, porozmawialiśmy ze słowackimi turystami, którzy wjechali na Jurka na rowerze, no trochę ich to zmęczyło, ale czego nie robi się dla zdrowia. Widoki pierwsza klasa, podobno w bezchmurne dni można dojrzeć włoskie szczyty Apeninów.
Ale czas wracać, mieliśmy dwa wyjścia autostopem albo pieszo, w końcu stwierdziliśmy, że wody mamy dość, sił też (tak się nam wydawało) więc wybraliśmy opcję pieszo, kurczę jak zobaczyłem jak daleko jest Vosac to już miałem dość,
tym bardziej, że ja preferuję mimo wszystko wejścia pod górę (mam dobrą kondycję i stalowe uda dobre nie), a przy zejściu bolą mnie kolana (niestety to wina nadwagi kiedy chodziłem w Polsce, Czechach i na Słowacji po górach to ważyłem około 75-78 kg, obecnie 90 kg więc sami widzicie jaka różnica, a dla stawów to zabójstwo).
To jest to podejście (zdjęcie wyżej) szlakiem na wierzchołek Sveti Jure to, które odpuściliśmy, na zdjęciu wygląda spoko, ale w rzeczywistości jest ostro.
Droga powrotna dłużyła się nam niemiłosiernie, upał niesamowity, co chwile pijemy wodę, smarujemy się filtrami, po drodze delektujemy się przepięknymi widokami, które nas otaczają, w końcu docieramy do ogródków, o których wspomniałem wcześniej i do parkingu samochodowego, były tam zabudowania i jakieś chatki stąd sprawa z ogródkami stała się dla nas jasna, niestety wcześniej tego parkingu nie widzieliśmy (szliśmy ścieżką poza szlakiem).
Po chwili odpoczynku docieramy do przełęczy pod Vosacem no i teraz tylko 1000 m na dół (wiem, że będzie ciężko). Po drodze spotykamy kilkoro turystów idących do góry, współczułem im, jedna angielka zrobiła nam nawet zdjęcie, ale nie będę go pokazywał, nie wiem może jej ręka drżała albo co. No cóż w każdym bądź razie nieudane. Idąc na dół myślałem, że przez dłuższy czas będziemy szli w cieniu drzew, które tam rosły, tak mi się wydawało jak podchodziliśmy rano. Prawda była tak, że korony tych krzaków, drzewek i drzew były tak małe, że promienie słoneczne przenikały przez nie jak przez sito.
Droga powrotna była koszmarem, palące słońce i wysoka temperatura, nierówna nawierzchnia, pełno piargów z drobnych kamieni, trzeba było bardzo uważać, żeby nie objechać, stopy bolały mnie niemiłosierne, a miałem bardzo dobre buty trekingowe. Ale ja to pikuś, Adam pokazał mi jak wyglądają jego palce u nóg SZOK !!! (dwa tygodnie po powrocie leczył rany) wniosek jest taki czy to Polska czy Chorwacja na wycieczkę trzeba się przygotować, obuwie, ubiór i solidne wyposażenie to podstawa, a w przy takich chorwackich upałach hektolitry wody, krem z wysokim filtrem UV obowiązkowo. Po drodze mijamy ruiny zamku w skale.
W końcu docieramy do samochodu jest godzina 17:38, obok parkingu przy kościółku jest kran z zimną wodą, jaka ulga. Obaj wyglądaliśmy jakbyśmy wyszli dopiero z basenu kąpiąc się w ubraniach, moja czarna czapka była dla odmiany biała (tak się pociłem, że z potu wytrąciła się sól i inne minerały).
W planach mieliśmy jeszcze zwiedzenie Makarskiej, ale nie mieliśmy już siły, wstąpiliśmy do sklepu, zakupiłem kilka napoi na drogę i wieczór, a na miejscu wyżłopałem takie zimno piwo cytrynowe Radler coś tam.
Do Rogoźnicy wróciliśmy późno, trochę w Splicie postaliśmy w korkach, a poza tym wiecie jak się jedzie drogą wzdłuż Makarskiej. Reasumując wycieczka była super, to naprawdę coś innego w Chorwacji, nie tylko plaża czy zwiedzanie chorwackich zabytków.
Weszliśmy pieszo na drugi co do wysokości szczyt Chorwacji mierzący 1762 m.n.p.m., jest to długa i trudna trasa jak pisałem wcześniej, przewyższenie sięga 1000 m, wyszliśmy około 6:00 a wróciliśmy o 17:32 czyli cała wyprawa zajęła nam 11 h i 32 minuty.
Więcej zdjęć z wyprawy w mojej galerii wyprawa na szczyt sw. Jure
Moja rada dla wszystkich idących w wysokie góry w Chorwacji i nie tylko:
- dobre przygotowanie kondycyjne
- buty i ubiór dopasowane do charakteru wycieczki
- duża ilość wody
- jedzenie też się przyda
- coś na deszcz i zimno (wiadomo jak to w górach zmiana pogody może nastąpić bardzo szybko)
- kijki trekingowe – super sprawa
- nakrycie głowy i okulary przeciwsłoneczne
- przewodnik i mapa
- telefon (w razie W) z lokalnym numerem ratunkowym
Piękna wyprawa Panie Jacku, podziwiam i gratuluję.Obecnie mam zamiar wybrać się pierwszy raz do Chorwacji i szukam wszelkich informacji i tak dotarłam do Pana wyprawy.Na ten moment szukam noclegu dla 2 osób, cudownych widoków na morze i góry,piasku gorącego,fajnych urlopowiczów,ciekawych miejsc do zwiedzania,górskich zmagań,ale lekkich dla kontuzjowanych.Dziękuję b.jeśli coś mi Pan podpowie.
Tak naprawdę w Chorwacji wszędzie jest pięknie, dla dwóch osób kwestia noclegu nie stanowi żadnego problemu, można jechać w ciemno, kwestia tylko obrać sobie jakiś region na cel, ja polecam mimo wszystko południową Chorwację no. Półwysep Peljesac albo wyspy: Korcula, Hvar. Jeżeli chcesz również pochodzić po górach to najlepiej zakwaterować się gdzieś na Makarskiej.
Witam.w 2009 roku z poziomu makarskiej wjechalem na rowerze we dwojke na jurka. na dole 39c a na gorze 33c.Wjazd to 34km wspinaczki i 1792 m przewyzszenia.zabralismy 8 litrow wody i w polowie podjazdu zabraklo-dramat.ale widoki fantastyczne.
Szacun.
Panie Jacku,
Przeczytałam Waszą wyprawę. No, no, pomysł trochę ryzykowny na piechotę, wyprawa świetna, plenery i widoki budzące zachwyt oraz szacunek dla Waszego trudu.
Zamierzam się wybrać na ten szczyt ale…samochodem ale moje dziewczyny mają pietra, jak zobaczyły na YT jazdę brykami po serpentynach lub jakimś busem z Makarskiej.
Znamy już trochę Chorwację, sam osobiście byłem na szczycie w Omiśu w ruinach klasztoru, wprawdzie nie ta wysokość ale wyprawa GIT i widoki niezapomniane.
Proszę publikować swoje wyprawy i…dbać o wagę, bez kontuzji.
Pozdrawiam,
Kewlys
Mimo wszystko polecam.
Polecam lokva rogoznica i apartament perkusic z dojściem na prywatną plaze .w Chorwacji bylem kilka razy i nie stwierdziłem piaszczystej plaży sam żwirek jednak to nie ma wpływu na nasz odpoczynek polecam
Dzień dobry:)
a ja mam pytanie dotyczące niedźwiedzi:) Czy w Chorwackich górach są takowe? W Tatrach mieliśmy dwa bliskie spotkania i powiem tak…..nigdy więcej:)
Nie mam pojęcia, wg. oficjalnych danych są.
Witam. Swietny opis zaluje ze przeczytalem go dopiero po wyprawie. Dzis udalo sie zdobyć pieszo sw Jure. Wyprawe zaczeliśmy o 6:00 z pod samej plazy w Makarskiej. Ja 24 lata dość początkujacy gòrołaz i rodzice narzeczonej. Po 50tce lecz zaprawieni w boju w polskich Tatrach. Idziemy w adidasach ponieważ nie przypuszczaliśmy że wybierzemy sie w tak dluga trase i z Polski nie wzieliśmy trekingowek. Kolo 6:50 stawiamy sie w Makarze i zaczynamy strome podejście. Widoki po drodze piekne jednak pedzimy by jak najwczesniej znalezc sie na gorze. Po 2,5h jestesmy na przeleczy. Krotka przerwa i ruszamy dalej. Przez slabe oznakowanie szlakow omijamy Vosac i idziemy wprost na Jurka. Szlak wporządku pogoda zaczyna straszyc. Ogromna granatowa chmura nas goni i w oddali zaczynac grzmotac. Wiatr przybiera znacznie na sile. Cale szczescie ze mamy kurtki przeciw deszczowe. Na dol ponad 3h na gore okolo 2 wiec idziemy przed siebie szukajac miejsca gdzie w czasie gwaltownej burzy mozemy sie schowac. Na szczescie dla nas chmury mijaja nas z dwoch stron a nas dosiega jedynie deszcz. Maszt juz widac nawyciagniecie reki jednak z kazda gora zaczynam watpic czy kiedykolwiek tam dotrzemy.teraz wiem co miales na mysli piszac zludzenie 🙂 Mamy szczescie ze upal nie doskwiera a wiatr dodaje rzeszkosci. Docieramy do barierek i bez wiekszego problemu docieramy pod slupki z lina. Z dolu wyglada groznie ale w polowie drogi uswiadamiam sobie jak pompuje moje miesnie i pluca. Udalo sie mamy zdobytego Jurka.
Gdybysmy mieli taka widocznosc jak sila wiatru na szczycie to mysle ze bym I Tatry zobaczyl 🙂 Kto bym na Kasprowym w wietrzne dni bedzie wiedzial o czym pisze 🙂
Po przejsciu masztu na okolo decydujemy sie na brak postoju i zejscie droga. Niestety widocznosc mala i jest na prawdewietrznie. Droga Idzie sie przyjemnie do momentu wrocenia na szlak. Moje stopy zaczynaja sprawdzac ksztalt i ostrosc kazdego kamyczka. Podeszwa sprawia wrazenie jak by sie robila coraz ciensza a do Makaru jeszcze ponad 4 h. Gdzie sa moje trekingi? 🙁 Nigdy wiecej w adidasach. Nigdy. Nawet na Nosal.
Chmury sie rozrzedaja i pod przelecza Makar (do przeczytania Twojego artykulu myslalem ze to przelecz Vosac) mamy juz dosc.krotki postoj i ruszamy.
Marzymy by dotrzec do Makaru i dreptac sobie po asfalcie. Schodzimy ponad 2 godziny mijajac o 15:00 zbladzanych turystow gnajacych na gore. O tej porze bal bym sie wybrac nawet na przelecz. Woda na szczescie skonczyla nam sie okolo 15 minut przed Makarem. Do mieszkania przy plazy docieramy na 17:00 zmeczeni jak konie po westernie. Nie wyobrazam sobie pokonanie calej trasy w pelnym sloncu. Gratuluje wytrwalosci i podziwiam.
Ogolnie trasa jest w porzadku. Brak miejsc niebezpiecznych. Jednak zrobienie calej polecam tylko ludzia doswiadczonym lub z bardzo dobra wydolnoscia organizmu. Nam pogoda pozwolila zrobic cala lecz zaczynalismy z nastawieniem ze po prostu sie wrocimy.
Widoki moim zdaniem lepsze od strony Makarskiej wiec jak ktos na to poluje moze spokojnie wyjechac samochodem na Makar podejsc okolo 3,5h spokojnym tempem na Vosac i zejsc spokojnie w 2,5h. Dalsza wyprawe polecam prawdziwym milosnikom gor. Pozdrawiam
P.s Wiesz moze autorze co rosnie w ogrodkach na takiej wysokosci i jaki jest ich sens utrzymywania? Ostatni ogrodek mijalismy okolo 30 minut od parkingu. Nie miesci mi sie to w glowie.
P.S 2. Z makaru widac prze dziwne struktury z grotach ktore nie wygladaja na naturalnie wydrazone. Przeczytalem ze to pozostalosci po zamku. Masz jakie kolwiek informacje na temat tego zamku i dlaczego ludnosc budowala sie tak wysoko w gorach majac pod nosem Adriatyk?
Super Kamilu i gratulacje dla Ciebie i wszystkich uczestników, niedługo umieszczę na blogu kilka relacji, zaległych (niestety brak czasu), a sporo się działo, wyjście po raz drugi na Sveto Brdo, zdobycie najwyższego szczytu Chorwacji – Vrh Dinara oraz route po wąwozach Paklenickich.
Ile to było kilometrów?
około 12 km
Witam serdecznie Panie Jacku! Z przyjemnością zapoznałam się z artykułem, który był dla mnie wspomnieniem. Gratulacje! Ja przebywałam w Makarskiej dwa tygodnie w czerwcu 2014 roku. Co dzień z plaży patrzyłam na Vosac, ale moim marzeniem było zdobycie św. Jerzego tylko potrzebny był chłodniejszy dzień. Pod koniec pobytu taki dzień się nadarzył i skorzystałam z okazji. Rano pojawiły się chmury nawet padał drobny deszcz. Trudno było przewidzieć rozwój pogody więc wyszłam o wiele za późno i tylko dotarłam na Vosac. Dla tych widoków było warto. Ja ten odcinek drogi nie odebrałam za trudny może dlatego, że był o wiele krótszy. Wody również nie potrzebowałam tak dużo. Przygotowana może i byłam, bo wcześniej pokonałam trasę Makarska – Veliko Brdo – Makar ( to szlak ciągnący się na wysokości 300-400m n.p.m.)- Makarska. Na świętego Jerzego prowadzi również szlak ponoć o wiele trudniejszy właśnie przez Veliko Brdo. Chorwacja to piękny kraj. Warto zobaczyć właściwie wszystko, piękne miasta, parki, wodospady, pospacerować wybrzeżem i wejść na górę by podziwiać cudne widoki. Pan widzę, że do Chorwacji powrócił i to nieraz. Mam pytanie. Czy był Pan kiedyś w Budvie i chodził po tamtych szlakach i w razie czego służył pomocą? Pozdrawiam i życzę wielu udanych podróży.
Dziękuję Ci Elu za komentarz, niestety w tamtych rejonach jeszcze nie byłem, teraz szukam przygód w Grecji, niestety z braku czasu, pisanie na blogu jest coraz trudniejsze, ale myślę, że wiosna nadrobię wszystkie zaległości. Pozdrawiam.
Witam.
Czy posiada Pan jakieś mapy z tego szlaku lub okolicy? jeśli tak to byłabym przeszczęśliwa jak podzieliby się Pan swoją dokumentacją 🙂
Mam tylko na Garmina Adria Topo, kupiłem dwa lata temu
Super, rok temu byłem na Vosac, teraz planuje wyjść na Jure, troche wiecej wody, wyjscie od 4 rano, myślę że dam rade, widoki są warte wysiłku i ten krajobraz.
dzięki za relacje, juz człowiek coś więcej wie na co sie przygotować.
pozdrawiam
Marku polecam
Czy jest opcja wykupu jakiegoś busika powrotnego, czy tylko autostop? Chętnie bym się wdrapała, ale powrotu się boję 😀
Niestety ja nie znam, może jakiś UBER
Hej ,
Jak się nazywa parking z którego wyruszyliśmy w Makarskiej?
Niestety nie pamiętam
Witam, czy potrzebna będzie uprząż lub kask? Czy wystarczą same trekingi? Gratulacje i pozdrawiam
Same trekingi